Martwe forum gdzie można się dobrze bawić i prowadzić sesje bez żadnych zasad.
-My, krótko niestety hmm zostaniesz przewieziony do jakiejś jednostki sanatoryjnej jutro po cieibe przyjadą, nie uciekniesz stąd tak czy siak.
Offline
-Ciekaw jestem jak sprobujecie mnie zatrzymac przed ucieczka?- Odpowiedzialem podchodzac do mezczyzny chwytajac go za lekarski fartuch.. -Pewnie zalezy wam na mnie wiec zabicie mnie odpada- Dodalem mierzac doktora zimym spojrzeniem..
Offline
Po chwili poczulem uklucie w nodze a zaraz potem glos lekarza. -Eh mogę nafaszerować cię takimi lekami że nie wstaniesz. Ale szpital jest chroniony.- Odruchowo uderzylem lekarza z calej sily w twarz. -Tylko sproboj a beda cie z tad wynosic w czarnym worku.
Offline
Osłonił się.- Gówniarzu nas też uczą walczyć, jestem byłym lekarzem polowym.- Poczułes drugie ukłucie i zacząłeś tracić świadomość.
Offline
Moje uderzenie zostalo zablokowane. Po chwili poczulem kolejne uklucie. Po chwili lekarz zaczal zanikac we mgle. -Ty skurw..- Nie dokonczylem mowic gdyz stracilem swiadomosc...
Offline
Obudziłeś się w zupełnie innym otoczeniu, wydawało ci się że podłoga się kołysze, byłeś przypiety pasami które krępowały ci całe ciało.
Offline
Gdy sie obudzilem zauwazylem ze moje cialo jest skrepowane jakimis pasami uniemozliwiajacymi jakikolwiek ruch. Oprocz tego czulem sie jakby cale pomieszczenie bylo niczym beczka rzucona na otwarte morze. Wystroj pokoju znacznie sie zmienial co oznaczaloze zostalem juz przeniesiony. -I to ma byc jednostka sanatoryjna? Tez mi cos- Powiedzialem sam do siebie po czym zamilklem cierpliwie czekajac az ktos przyjdzie mnie odwiedzic.
Offline
-No mniej więcej, jesteś w drodze tam.- Uśmiechnął się mężczyzna siedzący na krześle jakieś trzy metry od ciebie. Obok niego na stoliku spoczywała potężna giwera.
Offline
Po chwili uslyszalem meski glos -No mniej więcej, jesteś w drodze tam.- Kierujac wzrok w strone dzwieku ujrzalem postac siedzaca na krzesle. Obok niej znajdowal sie niewielki stolik na ktorym spoczywal pistolet sporych rozmiarow. -Wygodniej bylo by mi podorozowac bez tych srodkow ostoznscis.- Odpowiedzialem starajac sie ujrzec twarz mezczyzny.
Offline
Nie udało ci się.- Tak.... Niewątpliwie, aczkolwiek odpowiadam głową za to że nie uciekniesz. A jak tam dotrzemy to nie moja działka, zresztą nie wysyłają cię do sanatorium. Jesteś obiektem wojskowym. Własnością wojska tyle kosztowało twoje życie, zawsze będziesz mógł umrzeć.- Uśmiechnąl się wrednie, jednak jego twarz pozostawała ukryta.
Offline
-Haha.-Wstał zobaczyłeś jego twarz, która nie wyrażała emocji. Podszedł do ciebie i przystawił ci spluwę do głowy.- Jesteś pewien? Jest przecież zemsta.
Offline
*Co ja wyprawiam?* Zapytalem sie siebie w myslach patrzac jak palec mezczyzny powoli zaciska sie na spuscie. *Chyba nie bez powodu dostalem druga szanse. Nie moge drugi raz zmarnowac swojego zycia.* -Zaczekaj... Chyba mozemy dojsc do porozumienia- Rzeklem do faceta czekajac na jego reakcje...
Offline
-No patrzcie jaki grzeczny chłopczyk. Będziesz pracował dla organizacji o nazwie Project A = Anihilation. Zajmujemy się usuwaniem zła u korzeni ale nie takich małych płotek jak tamci a całych syndykatów, oczywiście po przeszkoleniu pozwolimy ci zemścić się. Więc to jest jakby nagroda za wierność. Zemsta samemu bądź przez naszych ludzi, jak będziesz chciał. Dostaniesz partnera.
Offline