-Pozwólcie, że ja na to odpowiem.- Przed wami pojawił się demon z kataną.- Zwą mnie Ashiragou i zamieszkuję tą małą.- Wskazał na Lili.- Cała nasza trójka jest hmm dość specyficznymi demonami jednak nie o to tu chodzi. Was interesuje tylko to, że odkąd się ujawniliśmy bo ile można się ukrywać przecież, no ale wracając do tematu odkąd się ujawniliśmy demony i anioły wszelkiej maści będą na nas polować. W najgorszym wypadku przybędzie sam Gabriel ale na to bym nie liczył zwykle jest zbyt zajęty. Niecałe 500 lat temu wydano na nas wyrok śmierci. W piekle rozpętała się wojna demon zwący się Kinjis z pomocą aniołów obalił Lucyfera i jego rządy. Podporządkował sobie inne demony a te, które pozostały wierne Lucyferowi wy go zwiecie szatanem, to na nie został wydany wyrok śmierci i tak sprawa wygląda. Tak się składa, że cała nasza trójka sprzeciwiła się i to dość ostro, ale o naszej prawdziwej tożsamości dopiero wtedy gdy nauczycie się kontrolować nasze moce. Kiedy podamy wam nasze całe czytajcie prawdziwe imiona to uzyskacie naprawdę wielką moc i to co teraz możecie będzie przy tym pryszczem.
-Jak zwykle nic tylko gadasz i gadasz.- Obok niego pojawił się mężczyzna ubrany na czarno, wierzchnią garderobę okrywał czarny skórzany płaszcz. Patricia poznała w nim "swojego zboczeńca".- Więc chcecie czy nie zostaliście wpakowani w niezłe bagno z tego co się orientujemy niedługo przybędą najsłabsze demony ale silniejsze od tego gówna, które cię porwało. Musicie nauczyć się jak korzystać z naszej mocy i jak za jej pomocą zabijać. To tyle. Valintria jest zawsze cicha więc zdecydowała się nie odzywać.

Przysłuchiwałam się temu wszystkiemu z uwagą. Zauważyłam też, że chyba byłam najmłodsza z całej trójki, co niezbyt mi odpowiadało.

-Nie wyszedłem stworzyłem swój obraz.
-Możemy robić wiele rzeczy np. zabić was wszystkich. Jeśli chodzi ci o rzeczy niezwiązane z walką to wasze ciała nie przetrwają wycieczki między wymiarowej czy wysokości bardzo dużej. Więc smarkulo uspokój się.- Teraz pojawiła się pani demon i siedziała na stole. Przyglądała się tobie z zaciekawieniem.

-Zamknij się! Nie będziesz mnie od smarkul wyzywać! Mieszkam od 10 lat z macochą więc dosyć się już podobnych rzeczy nasłuchałam. Ja się o nic nie prosiłam. Mieszkając tu miałam już dość kłopotów. Modlitwy do Boga nie pomagały, więc liczę, że z waszej strony będę miała jakiś pożytek...

-Otaku ciekawe.
-Nasza moc jest użyteczna.- Odpowiedział Jaraxxus
- To ty wybrałaś mnie młoda damo nie ja ciebie pech chciał że w twoim rodzinnym domu mnie więzili.- Ashiragou był chłodny.

-Oby. Inaczej poszukam sobie chłopaka i będziesz się czuł jak biseksualny facet.

- Nie ty tu stawiasz warunki zreszta nie chciałabyś aby podczas pocałunku chłopak zginął od trucizny co nie?
- Mi na rękę było wyrwać się zresztą nie każde z was jest niczym diament który trzeba oszlifować.
- Czy uważam cię za godnego? To ty wybrałeś czarę sam, nie uważam abyś był nie godny ale czy to to samo co być godnym no nie wiem.

-Zadowolę się taką odpowiedzią ale dzięki ..
Po tych słowach położyłem głowę na stole wzdychając i słuchając jak kobieta się kłóci ze swoim demon...

-Chwilowo pokazaliśmy wam cząstke bądź z cząstki pozwoliliśmy skorzystać niedługo otrzymacie więcej.
- Hmm myślisz że przeżyje? Mogę sprawić że twa skóra zacznie być trująca jeden twój dotyk kogoś i śmierć.
- Nie łam się, nie pozwolę ci zginąć ani nie będzie nudno.
______________________________________________________________________
W miedzy czasie w brooklynie w pewnym starym kościele odbywało się spotkanie a raczej kończyło się.
- Oto wasze cele 3 młode osoby posiadające w sobie demona, na chwałę pana oczyśćcie ich dusze, rozejść się.- Stary mnich pokazał wasze zdjęcia.

-Dzięki za troskę i to nie jest sarkazm tylko szczera słowa...Chcesz z innymi jeszcze coś ważnego przekazać? Czy chcecie byśmy my troje się ze sobą zapoznali?
Mówiąc to patrzyłem się na Valnitrię...